Juliusz Lubelski - kierownik szkoły w Ponicach w latach 1925 - 1939

     Znajomość postaci najsłynniejszego przedwojennego kierownika szkoły w Ponicach obejmuje jedynie okres zarządzania przez niego placówką szkolną w latach 1925 - 1939[1]. Zanim objął tą posadę w maju 1925 r., szkoła w Ponicach miała już za sobą przynajmniej kilkudziesięcioletnią historię działając w ramach austro – węgierskiego systemu szkolnictwa ludowego[2]. Od 1912 r. mieściła się w nowym budynku składającym się z dwóch sal lekcyjnych i mieszkania kierownika. W tym czasie zdążyła już przekształcić się z jednoklasowej szkoły ludowej - w trzyklasową, a jej patronem był wówczas św. Kazimierz – bardzo popularna postać w szkolnych placówkach wiejskich. Mimo iż budynek był niedawno postawiony, to w momencie przybycia tutaj p. Lubelskiego przedstawiał opłakany stan: walący się płot, połamane rynny, zgnity zrąb studni, brak szyb w oknach. Wynikało to z niemal całkowitego braku zainteresowania losem szkoły ze strony ówczesnych władz oświatowych ale też i Rady Szkolnej złożonej z przedstawicieli miejscowej ludności.

     Juliusz Lubelski objął stanowisko 1 maja 1925 r. zastępując p. Erazma Kosowicza, który został przeniesiony służbowo do Nowego Targu. Sam Lubelski pracował wcześniej najprawdopodobniej w Cichem[3]. Częste rotacje wśród nauczycieli wiejskich placówek były wówczas czymś normalnym, bo choć mieszkańcy wsi byli do pedagogów dobrze usposobieni, to jednak ich przesadnie nie poważali. Uważali ich za stan żyjący z łaski miejscowych i w zamian za jego utrzymanie chcieliby mieć także wpływ na decyzje w sprawach szkolnych. Stąd długo pokutujące przekonanie, że za gęś, masło czy inne płody rolne można było wpłynąć np. na decyzję w sprawie klasyfikacji. Lubelski zajmował służbowe mieszkanie wraz z najbliższą rodziną – żoną i dwójką dzieci[4]. Był to podobno wysoki i przystojny mężczyzna o miłej powierzchowności. Uczniowie wspominają go jako łagodnego ale wymagającego pedagoga, potrafiącego też w razie konieczności ukarać winowajcę[5]. Pan Juliusz energicznie zabrał się do pracy na nowym stanowisku. Już w trakcie wakacji wykonał gruntowny remont budynku szkolnego: postawiono wtedy nowe piece, poprawiono beton wokół szkoły, naprawiono przeciekający dach i zniszczone rynny oraz „ zapuszczono podłogi olejem grzybochłonnem”[6]. Nowy kierownik potrafił wyzwolić wśród miejscowych drzemiące pokłady aktywności na rzecz szkoły bo już w grudniu 1926 r. w budynku postawiono sceną teatralną ( istniejącą do dziś, choć na piętrze budynku szkolnego), na którą materiał dali i wykonali ją - mieszkańcy wsi. Grano na jej deskach rozmaity repertuar: w wykonaniu uczniów najczęściej – jasełka, choć zdarzały się sztuki, sądząc z tytułu, ambitne jak „ Chłopi arystokraci” czy żartobliwe, jak: „ Zatruta kiełbasa” czy „ Żyd w beczce”. Czasem zapraszano w gości sąsiadów z Rdzawki, a raz zorganizowano nawet „ przedstawienie kinowe” z Bukowiny. Pan Juliusz miał niespożyte siły i zapał w podejmowaniu różnych inicjatyw. W listopadzie 1927 r. zainicjował i przez długie lata kierował osobiście działalnością Szkolnej Kasy Oszczędności, w której uczniowie umieszczali drobne kwoty. Chcąc zaradzić brakom w szkolnych lekturach, wypożyczył ponad 100 książek z biblioteki rabczańskiej, które potem pożyczali z kolei uczniowie uiszczając 2 gr opłaty. Za uzbieraną po roku kwotę kupiono 17 nowych pozycji książkowych. Lubelski zorganizował też w szkole sklepik uczniowski ( od roku szk.1930/31 ), którego dochód przeznaczano w całości na zakup pomocy szkolnych. I tak w pierwszym roku działalności uzyskano 119,20 zł zysku, za który kupiono: globus, zestaw mineralogiczny i wykonano oprawę nielicznych książek, które posiadała szkoła. Kierownik prowadził ponadto akcję dożywiania dziatwy szkolnej w okresie od grudnia do marca. Obejmowała ona około 50 – oro dzieci, którym serwowano kawę zbożową z dodatkiem mleka. Dbał też o ich higienę. 14 października 1936 r. zorganizowano pierwsze „ od niepamiętnych czasów” badanie lekarskie dzieci szkolnych[7].

     Juliusz Lubelski był twórcą rozbudowanego ceremoniału szkolnego, który miał wymowę wybitnie patriotyczną. Rok szkolny rozpoczynano i kończono według ustalonego porządku: uroczysta msza św. w kościele w Rabce, przemowa kierownika szkoły, śpiewy i deklamacje uczniów o tematyce patriotycznej[8]. Zdarzyło się jednego roku ( 1928 ), że absolwent szkoły – Jan Chociszewski wygłosił na zakończenie roku szkolnego rodzaj oracji – pochwały na cześć szkoły i edukacji. Rok szkolny przepełniony był licznymi obchodami rocznic państwowych ( tzw. „uroczystymi porankami” ), z których najważniejsze były: odzyskania niepodległości ( 10/11.XI), imieniny Marszałka J. Piłsudskiego ( 19.III) i konstytucji majowej (3.III.). Były to dni wolne od zajęć lekcyjnych[9]. Młodzież brała udział w uroczystościach w Rabce, ale w przeddzień tych wydarzeń - świętowano także w samej szkole. Wzruszającym wydarzeniem było pisanie przez dzieci kartek pocztowych do chorego Marszałka w marcu 1931 r. Z czasem do imprez tej rangi doszły: imieniny Prezydenta RP - I. Mościckiego ( od 1933 r.) i Marszałka E. Rydza – Śmigłego ( od 1938 r.). Oprócz tego poświęcano przynajmniej 1 godzinę na wspominanie innych wydarzeń z historii Polski, takich jak: powstania styczniowe, listopadowe, chochołowskie oraz tematyczne pogadanki z przeróżnych okazji np: 10 – lecia Policji Państwowej (1925 r.), 100 – tnej rocznicy śmierci S. Staszica ( 1926 r.), 30- lecia śmierci A. Asnyka ( 1927 r.), 300 – lecia bitwy pod Oliwą ( 1926 r.). Mówiono ponadto o potrzebie stworzenia silnej floty morskiej i lotnictwa, o Grobie Nieznanego Żołnierza, o spółdzielczości. W szkole co rusz organizowano zbiórki pieniężne na fundusze: rozwoju lotnictwa, floty państwowej, obronę młodzieży polskiej przed wynaradawianiem i tzw. Dar Narodowy. Kierownik wraz z nauczycielami angażował dzieci w akcje, w  dzisiejszym znaczeniu – ekologiczne: sadzenia drzewek i tępienia chwastów. To drugie to był tzw. Dzień Chwasta, w trakcie którego szkolna dziatwa chodziła po okolicznych polach i usuwała rośliny szkodliwe dla rolników. Kadra szkoły, widać pod wpływem Lubelskiego, w ogóle wykazywała duży temperament polityczny biorąc udział we wszystkich ważnych wydarzeniach politycznych w kraju: wyborach parlamentarnych i samorządowych, a także organizując odczyty dla miejscowej ludności o takiej m.in. tematyce: O lotnictwie; O spółdzielczości i oszczędzaniu; O nawozach naturalnych i sztucznych; O chorobach zwierząt; O Polsce współczesnej i scalaniu gruntów. Wśród uczniów klas starszych, od 1933 r. funkcjonował samorząd szkolny z sekcjami: porządkową, dyżurową i sądu koleżeńskiego oraz koła: Polskiego Czerwonego Krzyża, a nawet Ligi Morskiej i Kolonialnej! Kierownik dbał o to aby szkoła brała udział w ważnych, bieżących wydarzeniach w kraju. Nauczyciel szkoły w Ponicach – Andrzej Pluciński był świadkiem uroczystości sprowadzenia i złożenia na Wawelu w Krakowie prochów J. Słowackiego 28 czerwca 1927 r., z czego zdał dzieciom po przerwie wakacyjnej szczegółową relację, zaś sami uczniowie 24 października 1928 r. witali na dworcu w Chabówce Prezydenta RP – I. Mościckiego.

       Jednocześnie przy tak napiętym harmonogramie roku szkolnego Juliusz Lubelski dbał o to aby lekcje pozostałe odbywały się w miarę płynnie. Zakłócenia, jakie odnotowuje szkolna kronika, wynikały z przyczyn niezależnych: były to epidemie odry i szkarlatyny, śnieżne i mroźne zimy ( temperatury do -34 stopni ) oraz bardzo groźne wylewy Poniczanki[10]. Chcąc zapobiec absencji dzieci wywołanej ich udziałem w pracach polowych, kierownik zarządził rozpoczynanie zajęć od godz. 7.00 ( od maja do zakończenia robót polowych).

    Juliusz Lubelski, najsłynniejszy przedwojenny kierownik szkoły Ponicach jawi się z kart szkolnej kroniki jako energiczny i zdecydowany organizator, zwolennik tradycyjnego ale też patriotycznego wychowania, przekonany o wyjątkowej roli szkoły w środowisku wiejskim, potrafiący nawiązać współpracę z miejscową ludnością ale też umiejący narzucić swoją wolę. Mimo iż szkoła w Ponicach nawet do dziś  przez starsze pokolenie często traktowana jest jako narzędzie represji, to potrafił sprawić, że uczniowie lubili do niej chodzić. Ściska za serce zapis w kronice szkolnej mówiący o zakończeniu roku szkolnego 28 czerwca 1928 r. i powszechnym płaczu dziewcząt kończących edukację i prośbie p. Juliusza skierowanej do nich aby pamiętały o swojej placówce, gdzie zawsze będą miłymi gośćmi. Juliusz Lubelski – długoletni i otoczony powszechnym szacunkiem kierownik szkoły w Ponicach zmarł w czerwcu 1939 r. ale zapisał się na trwałe w historii tej placówki[11].

Opracowanie:

Stanisław Skawski


 

[1] Głównym źródłem wiadomości o J. Lubelskim jest szkolna kronika i metryka dzieci w Ponicach. Nie udało mi się odnaleźć jego akt osobowych, ani też żadnych innych dokumentów, które poszerzałyby wiedzę o nim.

Informacje o Lubelskim uzupełnia jeszcze relacja ustna najstarszej absolwentki szkoły w Ponicach – p. Rozalii Dawidek z domu Świder ( rocznik 1920 ).

[2] Wspomniana metryka szkolna została założona w myśl rozporządzenia c.k. Rady szkolnej krajowej z dnia 12 kwietnia 1899 do L.32.611 ale placówka istniała już dużo wcześniej bo zachowane źródła dokumentują jej działalność już  w 1854 r.

[3] W metryce szkolnej znajduje się informacja, że jego dzieci urodziły się w tej miejscowości.

[4] Metryka szkolna informuje, że małżeństwo Lubelskich- Juliusz i Maria posiadało dwóch synów: Adama Mariana ur. 22.I.1922 i Antoniego Szczęsnego ur. 04.03.1921 r. Obaj uczęszczali do szkoły w Ponicach, a po jej ukończeniu – do szkoły powszechnej w Nowym Targu.

[5] Pani Rozalia wspomina jak kierownik zbił ją linijką po ręce za to, że uderzyła w twarz swojego kolegę, który najpierw ukradł, a potem zjadł jej drugie śniadanie.

[6] Kronika szkolna nie podaje szczegółów ale Lubelski musiał dostać spory kredyt zaufania jeżeli na wstępie uzyskał pomoc w przeprowadzeniu tak poważnego remontu.

[7] Wykazało ono u ponad 50 % uczniów objawy daleko rozwiniętej tarczycy ( „ wole”), które – wedle powszechnego poglądu - miały kluczowy wpływ na rozwój umysłowy dzieci wiejskich.

[8] Zdarzały się jednak i piosenki typu „ Już śpiewasz skowroneczku”, której tekst i melodia dzisiaj są całkowicie  zapomniane.

[9] Nie były to jednak święta państwowe, wolne od pracy, np. Święto Niepodległości stało się takim dopiero od 1937 r.

[10] Ponieważ droga przez Ponice na co dzień w wielu miejscach przekraczała Poniczankę, jej wylew powodował całkowity paraliż komunikacyjny wsi bo wzburzona rzeka rwała mosty i kładki, dewastowała sama drogę oraz zagrażała domostwom.

[11]  Parafialna kronika nie odnotowuje tego faktu na swoich stronach, stąd nie udało się jak na razie ustalić gdzie leżą prochy J. Lubelskiego.